Jeśli śledzicie naszą stronę z realizacjami lub nasz profil na facebooku (do czego gorąco zachęcamy), to wiecie, że lubimy nietypowe zlecenia, a w naszej branży o takie nietrudno. Przy tej realizacji musieliśmy skorzystać z wielu metod lokalizacji wycieków, a dlaczego, to dowiecie się, czytając dalej.
Właściciele o istnieniu wycieku dowiedzieli się, nie z wilgotnej ściany czy grzyba na ścianie, ale z…rachunku za wodę. Zwyczajowe zużycie wynosiło ok. 10 m3 na miesiąc, a tym razem na rachunku widniała szokująca liczba zużytych m3 wody – aż 30! Jeśli z licznikiem wszystko jest ok, to w takim razie gdzie zniknęło 20m3 wody❓
I tutaj pojawiliśmy się my 😎👷♂️ wraz z naszym sprzętem❗ Pierwszy w ruch poszedł miernik wilgoci, którym zbadaliśmy 🧐 każdy zakamarek domu i nic… nie wykazał żadnych anomalii. Kolejne były próby ciśnieniowe, które wykluczyły instalację CO i zasilania w zimną wodę, natomiast wykazały nieszczelność na obiegu ciepłej wody. Bingo❗ Zastosowaliśmy termowizję, bardzo dokładne pomiary wilgoci, gaz znacznikowy. Geofon i nasze know-how pozwoliły dokładnie wskazać miejsce wycieku (jak dokładnie przekonacie się, gdy zerkniecie na zdjęcia). Mała odkrywka i jest! Połączenie ciepłej wody przeciekało, nawet niedelikatnie, po prostu zdrowo się lało.
A teraz pozostało odpowiedzieć na ostatnie pytanie? Gdzie zniknęło 20 m3 wody? Na szczęście woda najkrótszą możliwą drogą trafiła na szacht kanalizacyjny. Szczęśliwy zbieg okoliczności pozwolił zminimalizować zniszczenia.
Podejrzewasz u siebie wyciek?
👇👇👇👇👇👇💦💧